Macie racje.
Wiecie, że niektóre dzieci potrafią z nami siedzieć dzień w dzień po 11 godzin!? A rodzice się dziwią, że dzieciaki nie chcą wracać do domu…
Tłumaczymy i pokazujemy tym mamom na czym praca polega. Ale niektórym- zwłaszcza jednej- ciężko coś wytłumaczyć.
Cóż, mam szczęście, ż ez rodzicami spędzam z 10 minut dziennie, a z dziećmi 8 godzin ![]()
Widać, że jesteś opiekunką z powołania:) Boże… 11 godzin??? Nie zdziwiła bym się, jakby do Ciebie maluch powiedział MAMA:) No tak, ja się nie dziwię, że nie chcą wracać do domu… Bo po co? Pewnie mama z tata zajęci albo zmęczeni, i nie mają czas ani ochoty sie z maluchami bawić:/
Bywa i tak. Pobudka o 6, na 7 do żłobka, o 17:30 odbierają… w domu już tylko umyć się, zjeść i spać… A w weekend przecież trzeba odpocząć, wiec dziecko jedzie do dziadków…
Na szczęście takich dzieci nie ma dużo, przez 3 lata mojej pracy wyjdzie tych skrajnych z pięcioro. Ale każdego szkoda ![]()
I bardzo dziekuje za miłe słowa ![]()
ps. udało mi się robić w życiu to, co kocham. Wiem, że to wielkie szczęście mieć pracę, która daje radość ![]()
tak, rodzice są gorsi niż dzieci, znam to z autopsji
10 min to niewiele, choć tyle dobrze ![]()
Szkoda dzieciaków:(Przykro się robi jak się o tym pomyśli;/ ale cóż zrobić…
Gonia Masz racje ale taka jest nasza realna rzeczywistość, są nieliczni rodzice którzy ten czas mogą spędzać ze swoimi dziećmi.
Niektórzy rodzice pracują w różnych godzinach, sa różne sytuacje w rodzinie jednym pomagają dziadkowie wówczas mogą pomóc w odbiorze maluchów i spędzają ten czas z nimi, ale sa również mamy czy tatusiowie wychowujący samodzelnie dzieci i co wtedy? pracować trzeba, bo w końcu złobek czy przedszkole też kosztuje, jedzenie dojazdy… na to wszystko potrzebne sa finanse;/
ale być moze cały dzień wolny jaki jest np. w weekendy mogą ten czas “spróbować nadgonić”
Ja sie tylko cieszę ze sa przedszkola w których pracują tacy ludzie jak Marthoolka z powołania, może dzięki takim ludziom będzie mi łatwiej puścić małą do przedszkola;)
Odnośnie tematu Mathroolka w jakim przedszkolu pracujesz?![]()
Anita, pracuję w żłobku, nie przedszkolu. I dlatego tak bardzo mi tych maluchów szkoda- czasem to ledwo kilkomiesięczne maleństwa! Ja to bardziej przeżywam niż moje koleżanki, ale dlatego, że sama jestem mamą… ktoś, kto nie ma dzieci- nie zrozumie tego ![]()
A żłobek mam nieduży, na 30 osób; prywatny ale finansowany przez Urząd Miasta i przez niego nadzorowany.
A co do “nadganiania w weekendy”- gdyby tak było, to byłoby w miarę ok. Ale zwykle jest tak, że jak ktoś przez cały tydzień tylko pracuje- to w weekend chce odpocząć- a dziecko w tym nie pomaga…
no niby tak ja czasami po całym dniu z mała padam ostatnio coraz wcześniej chodzę spać
ale jest to miłe zmęczenie każdego dnia widze jak mała nabiera nowych umiejętności, jak psoci i kombinuje, ale to wspomnienia które sa bezcenne, często ganiam z telefonem i robię zdjecia, potem tata z uśmiechem na twarzy je ogląda, mimo to że całe dnie pracuje gdy tylko wraca spędza go z małą;)
Co do osób które nie mają dzieci, to racja ktoś kto ich nie ma na niektóre sprawy patrzy zupełnie inaczej.
Ja pracuje w szkole specjalnej dla dzieci I mlodziezy w wieku od 4 do 19 lat. bardzo duzo czasu spedzamy na tzw dogladaniu podopiecznych- karmienie, nie tylko tradycyjne, nozem I widelcem, ale I przez nos badz bezposrednio do brzuszka. Przewijanie I przebieranie. Mycie, jesli zajdzie taka potrzeba, pod prysznicem lub zwykla pomoc w myciu rak! Nauka, codziennie uczymy sie poprzez stymulowanie wszystkich zmyslow. Piszemy alfabet palcami na stole pokrytym pianka do golenia, farba, piaskiem, brokatem, mydlem, sianem, kora drzew itd. Robimy cyfry z gipsu, gliny, modeliny, kredy. Spedzamy sporo czasu na dworze jezdzac na rowerach, skuterach, turlamy sie po trawie, skaczemy na wielkich pilkach, odrysowujemy rece, stopy, calych siebie na betonie, robimy banki mydlane, biegamy ze zwojem tasiemek-wszystko to po to, by umilic kazda minute zycia tym dzieciakom, by rozbudzac I symulowac ich zmysly, by zapeniac im godna opieke, nauke, na ktora zasluguja, I wszystko to w garsonce? Nie, zwykle jeasny, top, trampki, bo pod koniec dnia wygladam jakbym stoczyla bitwe. Jesli drogie mamy zycza sobie eleganckich pan opiekunek/ nauczycielek proponuje poslac dziecko do Eton.
Jak dla mnie to wygodny ,najlepiej dresik .Ale krótka spódniczka czy bluzka z dekoldem na pewno NIE !
Strój musi być wygodny, bo opiekunka musi się z dziecmi swobodnie bawić, jakbym zobaczyla panią w obcisłej spódnicy itp. wypisałabym dziecko, przeciez wiadomo,że w takim stroju może sobie postac z boku. Gdyby była zbyt elegancka, bałabym się ze dziecku nie pomoze w toalecie itp. z obawy, ze sie pobrudzi. W ogóle im brudniejszy, czy pognieciony strój na koniec dnia, to znaczy ze lepsza opieka, lepsza zabawa była.
Fajnie że ubieracie się normalnie - kolorowe ubrania bardziej przyciągają wzrok i ciekawią dzieci niż czarno-białe mundurki:)
Na pewno wygodny strój ale i schludny. Jak widzę jak człowiek jest ubrany takie mam podejście do niego. Jeżeli widzę kobietę,która się negliżuje,pokazuje nogi piersi to ja źle się czuję rozmawiajac z taką osoba i nigdy bym dziecka nie zostawiła z nią. Ale np. kobieta w dżinsach,trampkach/tenisówkach/balerinach albo i w szpilkach niech już będzie to ok
jakaś koszula/bluza/sweter/t-shirt i mi by pasowało. Po prostu nie lubię wystrojonych kobiet jakby szły pracować ale nie powiem lepiej gdzie bo mam uraz do takich osób i mogłyby być z wysokim wykształceniem,na wysokim stanowisku ale razi mnie ich wygląd. Ja stawiam na skromny ubiór
a czy pani w żłobku będzie wygodnie czy nie to jej sprawa,dla mnie ważne jest to aby się nie rozbierała przesadnie przy moim dziecku.
Marthoolko mój synek do żłobka nie chodzi, ale moim zdaniem, jak i pozostałych tutaj mam, strój opiekunki powinien być przede wszystkim wygodny. Również nie wyobrażam sobie jak można na całego bawić się, czy karmić dzieci w galowym stroju. Przeszkadzałoby mi jednak, gdyby ubiór był bardzo wyzywający. Myślę, iż odkryte uda czy piersi u opiekujących się to zły pomysł.
Natomiast przykułabym też uwagę co do fryzury. Wolałabym, aby Pani zajmująca się maluszkami miała włosy związane, czy krótko ścięte, aby nie wpadły do jedzenia, bądź w inny sposób nie znalazły się w buzi dzieciątka.
Uważam, iż dzieciaki wynoszą najwięcej z domu, więc to rodzice powinni im wytłumaczyć gdzie powinno się ubierać elegancko, gdzie na sportowo, a gdzie po prostu zwyczajnie.
Jednak kilkumiesięczne czy nawet trzyletnie szkraby raczej nie przyciągają wagi do ubioru ludzi.
Pozdrawiam. ![]()
Małgorzata zgadzam się z Toba. dzieci mają wychowanie wynosić z domu i to my mamy ich tego nauczyć. ja bym nie wymagała od wychowawcy eleganckiego stroju skoro ja sama chodze w domu w dresie, ba! nawet mój syn dzis w dres ubrany a nie w super eleganckie ciuszki
warto żeby wyglądać schludnie, nie odkrywać np. piersi. kolorowe bluzki są w sam raz dla maluszków, przecież chodzi o to żeby sie rozwijały a kolory w tym pomagają. jakoś nie wyobrażam sobie aby Pani wychowawczyni biegła w szpilkach do mojego dziecka, które potrzebuje pomocy
Myślę, że strój nauczyciela przedszkola, żłobka czy też szkoły powinien być po prostu godny. Jeśli dzieci nie muszą patrzeć na dekolt, brzuch czy pupę swojej pani, to każdy strój jest on. Pamiętam z praktyk, że moja koleżanka bardzo lubiła chodzić w leginsach. Wszyscy się na nią krzywo patrzyli, bo jej pośladki dosyć mocno były zarysowane pod tym cienkim materiałem, a dłuższe bluzeczki były be. Też mi się to bardzo nie podobało, za to uczniowie mieli o czym gadać. Generalnie nic do leginsów nie mam, ale trzeba umieć je nosić.
Moim zdaniem jeśli nie jest brudny i śmierdzący to po prostu wygodny w końcu muszą wychowawcy latać za naszymi maluchami a to czasami nie lada wyczyn i jakoś nie wyobrażam sobie babki w szpileczkach i eleganckich rzeczach bez przesady
weźcie tą matkę na jeden dzień i niech pobędzie opiekunką w garsonce, niech nakarmi dzieci w tej garsonce, pobawi sie z nimi i uspokoi płaczące - moze zmądrzeje trochę.
Co za absurd … po domu też chodzi na szpilkach w bialej koszuli??
Moim zdaniem normalnie luźno wygodnie tak jak na codzień odstroic sie można i co z tego jak do domu się wruci z zupą na garsonce