Było to na 2 roku studiów. Jechałem rano do szpitala na zajęcia na oddział ginekologiczny. O 6:40 zadzwonił do mnie brat, że bratowej odeszły wody. Byłem zdziwiony bo był to 6 grudzień a termin porodu to 13 styczeń. Poinstruowałem brata co ma zrobić gdzie się udać i na przewie śniadaniowej udałem się na salę porodową zobaczyć jak czuję się bratowo. Po zajęciach zrezygnowałem z wykładów i pozostałem w szpitalu. Wraz z położną sprawowałem opiekę nad bratową. Gdy nadchodził czas porodu na sali pojawili się studenci kierunku lekarskiego. Dzięki mojej obecności bratowej udało się uniknąć zacnego grona studentów przy porodzie:P. Przed samym porodem nieoczekiwanie położna zapytała bratową czy wyraża zgodę abym uczestniczył w porodzie. Ku mojemu zdziwieniu bratowa wyraziła zgodę i tak udało mi się samodzielnie odbierać poród. I choć poród przebiegał bez komplikacji niestety ze względu na wcześniactwo mała Olwika wylądowała na OITN i została podłączona co C-PAPu. Wysłałem więc brata na OITN a sam zająłem się bratową na sali porodowej. Pierwszą, rzeczą jaką zrobiłem było zachęcenie do pobudzenia laktacji przez próby ręcznego ściągania pokarmu. Niewielki ilości siary gdy tylko się pojawiły zostały skrupulatnie zabrane na łyżeczkę i od razu gdy tylko była możliwość wraz z bratową na wózku pojechałem na OITN. Tam maleńka Oliwka od razu otrzymała niewielkie ilości siary dzięki czemu cała opieka była taka jak opisują książki. Było to niesamowite przeżycie pierwszy poród i to jaki. Nie każdy ma okazję mieć kontakt ze swoim pierwszym odebranym dzieckiem. Ja doznałem tego zaszczytu i było to dla mnie wielkie wyróżnienie. Chciałbym aby w przyszłości porody jeśli będę miał z nimi do czynienia i opieka nad kobietą mogła wyglądać tak jak w przypadku tego porodu pełna troska o pacjentkę zachowanie wszystkich zaleceń ( oczywiście poza koniecznością transportu dziecka na OITN). Chciałbym aby każdy poród i opieka nad kobieta wyglądała jak w tym przypadku by na wszystko był czas by móc wspierać kobietę na każdym etapie oraz móc razem z nią przeżywać w pełni ten wspaniały czas w jej życiu. I tak o spędziłem w szpitalu czas od 7 do 22. I chodź były to w zasadzie 15 godzin na nogach bez posiłku był to wyjątkowy i radosny dla mnie dzień.