Dlatego dobrze jak wspiera mąż/ partner czy ktoś z rodziny. Bo jak kobieta zostaje sama z tym wszystkim to naprawdę idzie złapać depresję.
Dla mnie też było katastrofą to że musiałam podać w szpitalu dziecku mm. Po porodzie hormony robią swoje więc wtedy to był koszmar dla mnie :P
Na początku, gdy dziecko się urodziło. Chodziłam nie wyspana, bardzo zmęczona i ta bezsilność, gdy dziecko płakało i nie wiedziałam o co chodzi jej dokładnie. Człowiek dorosły powie że go na przykład brzuch boli, ale taki mały maluszek już nie, więc dla mnie początek był najtrudniejszy
Moje najgorsze chwile to były te w szpitalu po porodzie. W czasie covidu bez odwiedzin byłam totalnie sama z tym. Bezsilność zmęczenie i ból połogowy dolowaly mnie strasznie
Ja boję się że sobie nie poradzę ze wszystkim, ale pokrzepia mnie myśl, że tyle kobiet daje rade to dlaczego ze mną miałoby być inaczej? Mam nadzieję że to jednak nie będzie takie trudne i ze wsparciem męża damy radę:)
Zawsze jest ta myśl "nie poradzę sobie, nie dam sobie rady" itp.
Dla mnie trudne było to gdy zostałam z maluchem sama... ale to przez około 2 tygodnie po porodzie.
Ania3333 dokładnie tak samo myślałam i faktycznie daje się radę. Nigdy wcześniej w życiu nie miałam w rękach tak małego i delikatnego dziecka, nigdy nie ubierałam dziecka ani nie zmieniałam pampersa a jak przyszło co do czego to dałam sobie radę.
Też nigdy nie miałam styczności z takim maleńkim dzieckiem. Wtedy jakoś intuicja pomaga i nagle wiesz jak trzymać, nosić, przebierać :)
Kąpanie 😁 chociaż z biegiem czasu twierdzę, że teraz gdy synek jest tak ruchliwy to jest o wiele trudniej, zachowuje się jak rybka w wodzie 😅
Najtrudniejszy był wydłużony pobyt w szpitalu (przez podwyższone CRP synka). Dla mnie było to bardzo ciężkie do uniesienia psychicznie, że nie możemy być w domu. Ale przeżyłam i mam to już za sobą. Teraz trudne są dla mnie momenty, gdy Piotrusiowi dokucza brzuszek, a moje starania, by poczuł się lepiej, nie dają rezultatu. Ostatnio z tym brzuszkiem nieco lepiej, ale mimo wszystko jest to dla mnie i dla męża stres, bo żadne z nas nie chce patrzeć, jak synek się męczy.
początki zawsze sa ciezkie :) potem przychodzi chwila ze jest juz lepiej i nawet jak coś przysparzało Ci problem to teraz jest lepiej :) najważniejsze to przetrwać ten momen kiepski a potem jest juz z górki :D
My byliśmy w szpitalu bardzo króciutko urodziłam w piątek przed południem A wy niedzielę rano już byliśmy do odbioru przez tatusia i nie wyobrażam sobie jakbym musiała zostać w szpitalu dłużej co prawda opieka była rewelacyjna mogłam liczyć na pomoc w każdej chwili ale nie ma jak być już z tym maluszkiem w domu no prosto sprawa Gdyby się okazało że z jakieś tam względów zdrowotnych musimy zostać wiadomo że byśmy zostali nie byłoby innego wyjścia ale jednak nie ma jak pójść do domu i już położyć się we własnym łóżku na spokojnie
U mnie najtrudniejsze były pierwsze 4 miesiące kolki niestety towarzyszyły. I początki po porodzie gdy miałam mało pokarmyu a synek krzyczał z głodu na szczecie 2 dni i udało mi się rozbujać laktacje
Dla mnie też najgorsze były pierwsze chwile w szpitalu to że mała nie przybierała właściwie a mimo to nie chwili mi jej dokarmiać ,skaczace crp mój stan psychiczny był wtedy okropny płakałam i modliłam się żeby nas już wypisali bo miałam dość wszystkiego w domu po powrocie nie było tego nacisku i nerwów
Dla mnie przerażająca była pierwsza kompiel. Bardzo się bałam, że mi się wyślizgnie albo zachłyśnie się wodą. Następne co mnie przeraziło to pielęgnacja pępuszka. Bardzo się bałam o to, żeby go nie naderwac i nie zrobić dziecku krzywdy
Najtrudniejsza była u mnie pielęgnacja pępka. Skończyło się na 3 wizytach u chirurga. Zanim pępek się zamknął.dlatego przy kolejnych porodach to tylko pępka się bałam i co przychodziła położna na patronaż to prosiłam o kontrolę pępka.
Jeśli chodzi o szpital to teraz byłam dokładnie 24 godziny. Urodziłam w czwartek o 14.45 a w niedzielę od rana mówiono mi, że wychodzę. O 15.00 otworzyły się drzwi i pielęgniarka poinformowała mnie, że minęły 24 godziny i mogę iść.
Ja tez się bałam przemywać pempek ale pamiętam że raz przyszła położna i się mnie pyta czemu tego nie oderwałam jak to już dawno zeszło tylko tak wisi na włosku a ja patrzyłam z przerażeniem jak ona wzięła gazik i to odpadło dobrze że nie przy mnie się to stało bo bym się przestraszyła
No tak z tym pępkiem to czasami jest problem. Zwłaszcza przy pierwszym dziecku jak jeszcze nie wiadomo do końca co i jak to dobrze żeby ktoś doradzil
To jest strach żeby nie odpadł za szybko albo żeby ładnie się wygoił ja też nie myślałam że to tak szybko odpadnie;)
Zdecydowanie pielęgnacja pępka. Zawsze byłam wrażliwa na rany czy krew ale dałam radę i już tak tego nie obawiam się:)