Kochamy nasze dzieci najbardziej na świecie i chcemy dla nich jak najlepiej. Czasem jednak nasze działania ograniczają i hamują rozwój dziecka. Jak okazywać miłość w mądry sposób? Jak kochać, żeby nie przeszkadzać w rozwoju? Podpowiadamy.
Bardzo mądre rady, tylko czasem trudno je wprowadzić w życie Tak bardzo kochamy nasze maleństwa <3
Pięknie opisane. Jednak, jak pisze Diana, ciężko wprowadzić w życie wszystkie te zasady. U mnie najtrudniej jest niekiedy z cierpliwością i nie trzymaniem dziecka pod kloszem, ale małymi kroczkami do przodu.
U nas też ciężko z respektowaniem wszystkiego aczkolwiek rady w artykule bardzo pomocne. Staram się zachować równowagę pomiędzy matczyna troska a samodzielnościa… Nie zawsze się jednak udaje, staram się też dużo tłumaczyć nie krzyczeć nie karać tylko rozmawiać.
Ciekawe i mądre rady. Staram się wychowywać synka na samodzielnego chłopaka, pozwalam na różne rzeczy ale na na wszystko. Matka chyba ma najbardziej wytrenowaną cierpliwość
Niesamowity artykuł, przeczytałam go z uwagą i zapewne będę do niego wracać. Zgadzam się z tym co jest zawarte w artykule i chciałabym mądrze wychować swojego synka. Pewnie już w kilku wątkach pisałam że mój synek jest opóźniony ruchowo ale ja przy nim tak naprawdę uczę się cierpliwości a każdy nawet mały sukces cieszy ogromnie. Mnie kiedyś rehabilitantka mówiła że małe dziecko musi mieć możliwość wyrażania siebie - powinno się zaczekać aż powie np. da- daj a nie podawać mu za każdym razem czegoś po co chce sięgnąć. Ja nie nosiłam za dużo synka ale też nie specjalnie się tego domagał natomiast wiele razy jestem karcona że biegnę gdy tylko synek zapłacze - ale jego łzy mnie bolą bardzo . Oczywiście były momenty że musiałam na te łzy pozwolić - podczas rehabilitacji którą przez 13 miesięcy przechodził i pomimo iż nie jeden raz miałam ochotę wziąć go z sali i wyjść ( było mi go tak strasznie żal gdy płakał) to wiedziałam że to dla jego dobra. Nie wiem jak za kilka- kilkanaście lat mój oceni mnie jako matkę ale chciałabym być dla niego nie tylko mamą ale najlepszą przyjaciółką i chciałabym aby miał pewność że zawsze chcę dla niego najlepiej.
Dziękuję za ten artykuł . Czytając go zastanawiałam się jak to jest u mnie . Jak każda matka mam gorsze i lepsze dni , czasami brakuje mi cierpliwości , ale z całego serca się staram . Nie mówię że dobrze mi to wychodzi . W każdym razie artykuł daje okazję do refleksji .
Przepięknie napisany artykuł a w przyszłości pomoże mi na pewno
Zgadzam się. Drażni mnie “usprawiedliwianie” czegoś “miłością”, coś co słyszałam np. “Jak można nie dać dziecku cukierków”, “kupuję mu to, bo go kocham”, “jestem kochającą matką i daję klapsy”. Tak samo, jak nie podoba mi się nazywanie Pomocą - wyręczanie dziecka.
Super artykuł! Niby wszystkie wiemy jak wychowywać nasze maluchy, ale czasami warto wszystko sobie poukładać i jeszcze raz przemyśleć. Staram się wychowywać moje córki wg zasad jakie są opisane w artykule, ale czasami jest to naprawdę trudne. Największym problemem jest dla mnie cierpliwość, której niestety zaczyna mi brakować (pewnie to wina wieku i natłoku zajęć). Najwięcej czasu i cierpliwości miałam przy pierwszej córce, obecnie 17-latce. Teraz czas dzielę jeszcze pomiędzy 9-latkę i 8,5 miesięczną, oprócz tego obowiązki domowe. Wszystkie moje córki dużo nosiłam, reagowałam na każdy płacz, dużo śpiewałam, czytałam książeczki, itp, ale też pozwalałam na samodzielne poznawanie świata- wchodzenie do kałuży, grzebanie w ziemi, otwieranie szafek i wyjmowanie wszystkiego, itp. Zawsze staram się być obok i wspierać moje dziewczyny i cieszę się, że najstarsza ma do mnie zaufanie i zwierza się ze swoich problemów. Często słyszałam, że moje dziewczyny są rozpieszczone, bo “lecę kiedy tylko zapłaczą”. Dla mnie płacz zawsze ma jakąś przyczynę, dzieci nie są złośliwe i nie płaczą bez powodu.
W swojej pracy często obserwuję postawy nadopiekuńcze rodziców, których “miłość” przytłacza dziecko. W efekcie takie dziecko 3-letnie przychodzące do przedszkola ma ogromne problemy z adaptacją, ponieważ nie potrafi samo się ubrać, jeść, załatwić potrzeb fizjologicznych. Rodzice nie zdają sobie sprawy, że ograniczając samodzielność dziecka, wyręczając go we wszystkim robią dziecku ogromną krzywdę. Tego staram się unikać w wychowaniu moich córek.
Bardzo mądre rady dotyczące wychowania naszych dzieci.Staram się je stosować w codziennym życiu ,ale czasem jest trudno być konsekwentnym ,zwłaszcza gdy jestem zmęczona brak mi cierpliwości.
Podobnie jak Jajeczko, zastanawiałam się jak to u mnie wygląda. Na razie wydaje mi się, że udaje nam się trzymać z mężem tych zasad, choć momentami nie jest łatwo. Jak był synek młodszy to go dużo nosiłam, tuliłam, reagowałam na każdy płacz. Cierpliwie znosiłam brak chwili dla siebie, bo wiedziałam, że mnie potrzebuje. Teraz jest to dziecko, które potrzebuje trochę swobody, ale też w swoich granicach. W okół domu dziadków może robić sporo, ale ograniczenia się narzuca. Zobaczymy jak to dalej będzie.
AgnieszkaE-1976, czy 3 latek powinien sam umieć się całkowicie ubrać? mój 2 latek (i 4 miesiące) umie zdjąć z siebie rzeczy, ale z ubieraniem jest dużo gorzej. Buty ubierze i zdejmie sam, ale trzeba jednak pomóc często. Potrzeby fizjologiczne to inna bajka u nas (właściwie koszmar) - bunt na nocnik, duże problemy, teraz mam wrażenie, ze się stresuje jak tylko musi się defekować. Wiem, że z adaptacją problemów raczej większych nie będzie. Chodził przez moment do przedszkola i uwielbiał to, ale zostaje kwestia pieluszkowa głównie problemem.
Często też rodzice dają wszystko maluchowi, bo usprawiedliwiają się tym, że sami tego nie mieli. A to błąd. Ja nie miałam wielu zabawek, bo inne były czasy, to na powietrze wychodziłam i się bawiłam, a teraz rodzice już w przedszkolu dzieciom komórki, tablety kupują, bo sami nie mieli.
Ogółem artykuł super. Staram sie jak tylko mogę, by nie ograniczać synka i pozwalać mu się rozwijać.
Nie powiem, bo nieraz mam dość, szczególnie z załatwianiem się na nocnik… Zaczęłam synka sadzać tydzień przed roczkiem i do tej pory nie nauczył się wołać, a ma już 20.5 miesiąca… I czasami zdarzyło m się powiedzieć, że jest oporny na wiedzę, bo nie umie załapać, że trzeba wołać. Ale już nie będę tak robić, zero krytykowania, a może wtedy będzie jakiś postęp
Staram się także uczyć synka samodzielności, jak porozrzuca zabawki to zachęcam go do sprzątania. Pokazuję mu jak ja to robię i wtedy mnie naśladuje i sprząta tak Samo jak wracamy ze spaceru to rozpinam mu kurtkę i mówię:" Oskarek zdejmij czapeczkę i kurteczkę" i zdejmuje
Wiadomo, że nie zawsze uda mu się zdjąć kurtkę, ale stara się jak może
Co do płaczu, to reaguję na każdy płacz, oprócz wymuszania. Wyznaję zasadę, że Oskarek nic u mnie płaczem nie wymusi, dlatego wtedy nie reaguje kompletnie i mu przechodzi. natomiast jeśli się uderzy i płacze od razu biorę go na ręce i próbuję uspokoić, tak samo jak ma zły dzień, jest niewyspany, marudny i płacze z byle powodu to go przytulam, żeby choć troszkę poczuł się lepiej.
ja jeszcze nie jestem za kupowaniem dziecku mnóstwa zabawek, żeby nauczyć szacunku do danej zabawki. Synek ma i tak całe duże pudło zabawek i nowe schowane w szafie, które dostał np na święta czy urodziny. Nie daję mu wszystkiiego na raz, bo albo by rzucał dopóki się nie popsuje albo pobawiłby się 5 minut i zostawił A tak ma swoich 5 ulubionych zabawek i się nimi bawi
i w pełni zgadzam się z tym, że nie można mówić dziecku, że “mama cię nie kocha”, “jesteś be”(nieważne czy ktoś tak mówi o nas, czy żeby mówi tak o sobie mama żeby zmusić dziecko do czegoś)… czy coś podobnego… Jak kiedyś kuzynka mojego męża(mało inteligentna) powiedziała do mojego dziecka :“mama nie chce ci dać?chodź do cioci, ciocia ci da, bo mama jest be, mama jest niedobra” to wybuchnęłam złością i powiedziałam jej niezbyt grzecznie, że nie życzę sobie, by tak mówiła o mnie, czy o kimkolwiek z mojej rodziny, że jesteśmy niedobrzy. Nie znoszę jak ktoś tak mówi i zdania pod tym względem nigdy nie zmienię
Annawianna a mnie akurat wzruszył Twój komentarz.
Kochamy swoje dzieci i chcemy dla nich jak najlepiej ale to dopiero czas pokaże jak nam się udało je wychować i jakim jesteśmy rodzicem.
Ja często dostaje bure za to,że pozwalam dziecku na za dużo i traktuje je jak dorosłego a nie niemowlaka. Bardzo często pozwalam dziecku na upadek. Wydaje mi się, że dzięki temu będzie mogło się ono czegoś nauczyć. Że stojąc przy ścianie trzeba się jej trzymać bo można się uderzyć, itp. I zawsze mówię to Małej - nie rób tak bo zrobisz sobie krzywdę. Moja mama uważa, że dziecko należy chronić przed każdym upadkiem. Ale według mnie jeśli będziemy je chronić chronić przed wszystkim to w przyszłości nie będzie umiało sobie radzić z upadkami. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Nie pozwalam dziecku spadać z łóżka aby mu pokazać, że balansowanie na krawędzi jest groźne.
Czasem się martwię,że nie jestem dobrą mamą… Nie rozpieszczam, nie wygłupiam się non stop… Przy okazji to ja muszę robić to czego Mała nie lubi - zmiana pieluch, odciąganie kataru, itd, itp… Córeczka nie cieszy się na mój widok tak jak na widok męża czy mojej mamy… Moja przyjaciółka mówi, że to normalne. Mnie dziecko ma na codzień, w każdej chwili a tatę widuje sporadycznie bo mąż dużo pracuje a mama spędza z nią ok godziny dziennie, wtedy kiedy ja gotuję, sprzątam, ogarniam siebie. Tłumaczy mi,że pozostałe osoby są dla niej jak nowa zabawka a ja jestem ukochanym misiem… Tylko to i tak jest przykre…
Ja synka z dnia na dzien kocham najmocniej niz partnera?
Justyna dobrze rozumiem, że Synka kochasz mocniej niż partnera? Wg mnie nie powinno tak być bo miłość do dziecka a miłość do partnera to są dwie inne miłości. Każdego z chłopaków powinnaś kochać tak samo. Przynajmniej tak mi się wydaje może inne mamy mnie poprawią jeśli nie mam racji.
Kasia zgadzam się z Tobą
Ja tez sie z toba zgodze tylko jak to podzielić gdy partner podchodzi do mnie synek płacze gdy odejdzie to nie ale gdy partner do mnie podejdzie drugi raz moja mama synek mówi
Nie może być Justyna tak, że Synek nie pozwoli się zbliżyć się do Ciebie mężowi. Synka wiadomo, że kochasz nad życie ale mąż nie może czuć się, że jest gorszy od dziecka. Musisz wszystko wypośrodkować.