Hormony i humory

Burza hormonów chwilowo ucichła. Ogólnie jest ok. Teraz miałam taki dziwny stan, ze mnie w środku coś męczyło, trzęsło mnie od środka jakbym czymś się denerwowała, albo coś wcześniej bardzo mnie zdenerwowało. A tu ani jedno ani drugie. Taki wewnętrzny niepokój bez powodu. I tego nie da się powstrzymać…

Margos to tak jak moja mama… Jak już urodziłam to powiedziała, że byłam nie do zniesienia dla wszystkich. Mówiła, że w wielu sytuacjach przesadzałam. Wtedy jej odpowiedziałam, że ona była taka sama w ciąży, z tego co mi opowiadała ona sama i mój tato :slight_smile:

DoRFryt może już ucichło do końca ciąży. Ja tak jak napisałam na początku też tak miałam ale teraz jak do tej pory nie wróciło. Życzę Ci żeby w Twoim wypadku było tak samo.

Mi przeszło… jak na razie :slight_smile: ale teraz mam jazdy na pakowanie, jeden koles co z moim robi powiedział mu o ubrankach i ja dziennie pytam czy on pamieta, czy mu to przywiezie, za ile mu to bedzie chciał sprzedać i takie tam. Nosz kurde!!! za miesiac termin a ja nie mam nic poprane!!! walizke wstepnie spakowałam ale i tak wariuje bo t pizama, klapki, pieluszki tetrowe !!! a to wszystko jeszcze trzeba kupić bo przecież nie zapakuje mlodej pieluch po bracie… szału dostaje. także odwala mi pod każdym kątem… wiem ze z mlodym nie byłam taka w ciazy, mniej sie denerwowałam. nawet powiedziałabym że mając kontakty z teściami nie chodziłam taka nabuzowana niż teraz, gdy nie mamy kontaktów i do tego nie wiedzą że w ciazy jestem.

Takie humory w ciąży są normalną rzeczą to wszystko dzieje się za sprawą hormonów, a pod koniec ciąży jest najgorzej bo ciało przygotowuje się jeszcze do porodu - ciężko, niewygodnie z dużym brzuchem wszystko może wyprowadzić z równowagi. Tylko problem w tym aby się temu tak nie poddawać i walczyć jak się da z emocjami bo to jednak ma jakiś wpływ na maluszka w brzuszku. Może powinnaś szczerze porozmawiać z mężem, niech on weźmie synka na cały dzień do dziadków czy na jakiś plac zabaw lub wyprawę do zoo a Ty będziesz mogła się zrelaksować na zakupach z koleżanką czy pójść na masaż. Wiem, że takie wypady ładują nas kobiety do działania :slight_smile: miałam tak samo, po całym dniu takich zakupów z koleżanka było mi weselej i już nie wyżywałam się na wszystkich w okół.

taaa wypady…szczególnie jak mieszka sie na wsi, nie ma sie drugiego auta, nie ma z kim pojechać i chłop robi na zmiany… mój organizm jest przyzwyczajony do stresu. miałam go od dziecka z racji choroby taty :slight_smile: wiec moje cisnienie nawet nie rośnie :slight_smile:

basia powiem Ci, że przeczytałam Twój wpis z zapartym tchem. Dobrze, że jest już lepiej, bo czytając wydawało mi się, że to już na prawdę głębsza sprawa i bardzo poważny problem. Zapewne też tak jest, ale widocznie jesteś z tych siłaczek, które po “wypłakaniu się” otrzepują łzy i idą dzielnie dalej :slight_smile: Świetnie, ze jest już lepiej, ale staraj się rozmawiać z mężem spokojnie, bez nerwów i przedstawiać mu Twój punkt widzenia. Jednak ciąza i starsze dziecko pod opieką zwłaszcza jeszcze tak nieduże i mocno zależne od Was jest ciężkim wyzwaniem. Fajnie byłoby jakby tworzył z tobą i maluchami ekipę i wspierał każdego dnia, nawet jak czasami Twoje nerwy będą większe niż powinny :wink: jeszcze troszkę i na pewno wszystko się unormuje, hormony opadną i będzie lepiej a póki co rozmowa rozmowa i jeszcze raz spokojna rozmowa a wieczorkiem może usiądź z fajną książką, zaparz meliskę i spróbuj znaleźć choć pół godzinki dla samej siebie.

Basiu twój wpis był bardzo niepokojący… Mam nadzieję że chociaż trochę poradzilas sobie z emocjami. Burza hormonów i napadami złości w ostatnim miesiącu bo to normalne chyba każda z nas to przeżywała najważniejsze jest to jak sobie z tym radzisz. Stres dopada nas często, ale musimy nauczyć się relaksować. U każdego pomaga inny sposób. Może być to kąpiel, liczenie od 10 w dół, zakupy, parę głębokich wdechow. Pamiętaj o tym malenstwie które nosisz pod sercem że ono czuje każde twoje emocje i jest zdane tylko na ciebie.
A i też pamiętaj o synku on też cię potrzebuje. A z tym uderzeniem głowy to ja na twoim miejscu poradziła się psychologa, może być głębszy powód. Podam co mój przykład:
Mój syn tak robił gdy jeździł do swojego taty. Od pani psycholog dowiedziałam się że to jego tatuś gada przeciwko mnie różne rzeczy i buntuje dziecko i uprawia seks z nową partnerka przy nim.
Może twój syn nie radzi sobie z jakimiś emocjami. Coś zobaczył czy też odczuwa twoje zmęczenie i brak chęci…

Takie nerwy są niestety normalne - tak mi się wydaje - a gadanie ludzi dookoła jest bardzo męczące. Zupełnie nie rozumiem jak starsi ludzi bez spkępowania komentują każde najmniejsze potknięcie młodych matek. Boże przecież też kiedyś mieli dzieci i nie ma bata żeby były one aniołami dlaczego o tym zapominają, nie wiem, A już najbliższych to kompletnie nie czaje przecież na pewno widzą na jak ci ciężko, a i tak syczą jak węże. To niestety znam z doświadczenia i wiem jak bardzo boli i wnerwia (tu mogłabym użyć mocniejszego słowa) jak wtrąca się teściowa - nie wiem dlaczego komentarze tej osoby najczęściej nas złoszczą, ale tak jest. Najgorsze że na tych nerwach cierpią nasze dzieci, w twoim przypadku twój synek. Nie powiem Ci nie złość się bo sama chodzę czasem jak naładowana - tylko strzelać. Czasem pomaga po prostu położyć się na chwile w innym miejscu i poprosić bliskich o chwile spokoju, bo nawet ich obecność w tym czasie denerwuje. Na szczęście koniec już bliski wiec życzę dużo pozytywnej energii

Basiu nie koniecznie Ty musisz mieć drugi samochód aby wyrwać się gdzieś z domku, może koleżanka ma albo mama czy teściowa ? Zawsze takie oderwanie się od rzeczywistości jest na prawdę lekiem na cały domowy stres :slight_smile: Ciesze się, że już u Ciebie lepiej i trzymam kciuki za całkowitą poprawę samopoczucia :slight_smile: Pozdrawiam

Oj my biedne kobiety.
Nic nie można poradzić an burzę hormonów i jeszcze “otoczenie” nie ułatwia. Zapewne najchętniej w takich chwilach przeniosłabyś się na bezludną wyspę :stuck_out_tongue_winking_eye:

A co do walenia głową - podobno dzieci do (3lat?) tak mogą robić i to nie jest powód do niepokoju. Mój synek też miał taki etap w swoim młodym życiu.

Z tym walrniem glowy to nie koniecznie tak jest mojej kolezanki synek tak robil i koniec koncow okazalo sie ze dziecku brakuje jakiejs witaminy ale teraz nie pamietam jakiej. Jezdzila do roznych specjalistwo dopiero w sosnowcu lekarz sie poznal a inni lekarze podejrzewali rozne rzeczy u dziecka.

Również zrobiła bym dziecku badania, gdyby coś wzbudzało mój niepokój. Uderzaniem głową o ścianę czy drzwi może zrobić sobie krzywdę :confused: bałabym się o to.