Pracuję jako położna na Oddziale Intensywnej Terapii Medycznej Noworodka od kilku lat. Pewnego dnia trafiło pod moją opiekę dziecko urodzone w 25 tygodniu ciąży z masą 480g i w skrajnie ciężkim stanie. Każdego kolejnego dnia wydawało się że gorzej być nie może. Rodzice z ogromną wiarą przychodzili do swojego maleństwa z naręczem modliw, obrazków. Bardzo im współczułam i starałam się pomóc, oswoić z tą trudną sytuacją, przygotować na najgorsze ale również i nie odbierać nadziei że cuda się zdarzają i ich dziecko może być takim cudem. Praktycznie nikt nie dawał szansy temu dziecku, kilkakrotnie wyrywaliśmy go z granicy śmierci. Jednak po zastosowanym leczeniu, pomogłam mamie odblokować umysł by rozpoczęła się laktacja (dotyk dziecka, stymulacja brodawek, rozmowa motywująca, a także poprzez wprowadzenie przez ze mnie czegoś na kształt hipnozy. Wykonałam to w sposób następujący: W sali mama została umieszczona blisko inkubatora, w wygodnym fotelu i ubraniu,przy zamkniętych drzwiach. Poprzez odpowiedni to głosu, odpowiednie słowa, polecenia by zamknąć oczy, wyobrazić sobie… Następnie pieluszka, która dotykała dziecka była przystawiona do twarzy kobiety a potem do piersi kobiety. Siarę (pierwsze mleko kobiece) którą uzyskaliśmy wykorzystaliśmy do pielęgnacji jamy ustnej wcześniaka i podawania poprzez sondę. Już przy pierwszym podawaniu i pielęgnacji dziecko zareagowało odruchem ssania
Przy kolejnych dyżurach widać było jak dziecko zdrowieje i rośnie. Maleństwo ma już rok i jest całkowicie zdrowe, prawidłowo się rozwija. Drogie Mamy nie traćcie nadziei. Wiara czyni cuda.